poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Historia różowych majtek


Historia różowych majtek ...
Zmiany... zmiany... zmiany ... na przestrzeni dni, tygodni, miesięcy, lat zmienia się wszystko... w każdej minucie naszego życia dokonują się miliony zmian ... nawet mówi się, że jedyną stałą rzeczą na świecie jest zmiana... Właśnie przed momentem przypadkowo natrafiłam w internecie na jedno ze zdjęć z serii : " kiedyś i po latach ... ci sami ludzie w tym samym miejscu ... " poczułam jak bardzo się zmieniamy fizycznie i duchowo... i, że to życie nasze to jest chwilka...( swoja drogą myślę, że baaardzo trudno jest zrobić takie zdjęcie ... próbowałyśmy kiedyś ) ... Ale wracając do meritum ... czyli różowych majtek, to stały się one dla mnie symbolem małych zmian. We śnie wysłałam je do pewnej osoby ... czym ? no facebookiem  ( zdjęłam, położyłam na klawiaturze i wcisnęłam enter. Rano, gdy się obudziłam za nic w świecie nie chciałam się przed nią do tego snu przyznać... Ale, że osoba ta lubi drążyć, wydrążyła pewnego dnia dziurę w moim umyśle ... a czym była ta dziura? ano złością, złość wybuchła podczas rozmowy wirtualnej i już nie mogąc się opanować zrobiłam tak jak mi się przyśniło tej samej nocy. Zdjęłam moją osobistą bieliznę i "dodałam do załącznika". Wtedy właśnie pierwszy raz od bardzo dawna powiedziałam co czuję... można zresztą domyślić się, że skoro bieliznę zdjęłam, to nie była ona za świeża. Poczułam się naga i bezbronna, ale już po chwili poczułam swobodę... swobodę w mówieniu, odczuwaniu... wiem teraz, że trzeba zdejmować te "różowe majtki" ja na razie się uczę,ale już robię to świadomie, czasem nawet z premedytacją ;) M
 
viento znaczy wiatr. dziś buja niezłośliwie, a jeszcze kilka dni temu ogarniał swym szaleństwem scenerię zaokienną. okna mam bezwstydnie nagie. siedzę zatem w kawim aromacie przed oswojonym osiedlowym obrazkiem. nieśmiały teatr z głuchym hukiem wietrznym w tle, uwielbiam. ostre podmuchy rozrzucają w przestrzeni kawki i gawrony. a one jakby na wesołym miasteczku wirują na gapę w niewidzialnej karuzeli. taki ptasi szał uniesień na błogoSzarym niebie. a ja Kocham Szary. Wiatr jest Szary. szary mnie uwodzi. przekornie dodaje kolorów. jest idealnym tłem do zmian. Wychodzę z szarości. przesycona barwą powracam. mój szary jak ciepły szal otula od świata. zapadam się w nim niebezpiecznie i często. moja pustka. i znowu opadam na wiatr, by zagłuszyć myśli niewygodne, chwilowo chociaż. ale lubię, gdy myśl szara pokornie powraca i zderzam się z nią niewalecznie. zamierają nieskuteczne prawdy.  to tu zaczyna się moja przemiana...
e.